czwartek, 19 czerwca 2014

Balea - masło kakowe czy faktycznie takie idealne?

Mieszkając pierwszy rok w Niemczech przechodziłam obok drogerii DM obojętnie. Nigdy mnie tam nie ciągnęło chociaż za każdym razem były tam tłumy. Po pewnym czasie postanowiłam się wgłębić w ofertę sklepu i zasięgnęłam rad w internecie :) Co wato kupić, czego trzymać się z daleka. Teraz nie wyobrażam sobie robić zakupów kosmetycznych nie w DM. Do Rossmanna zachodzę sporadycznie tylko po wybrane produkty dostępne tylko w tym sklepie lub promocyjne kosmetyki z kolorówki :)

DM przede wszystkim oczarował mnie wyborem kosmetyków, zawsze pełne szafy (chociaż nigdy nie mogę natrafić na pomadkę z P2 którą tak wiele dziewczyn chwali :)) oraz nie ukrywam cenami. Produkty normalnych firm są tam tańsze więc nie widzę powodu aby przepłacać :) Przetestowałam już wiele kosmetyków z Balea czy Alverde inne wciąż czekają na swoją kolej. Ostatnio zużyłam już opakowanie masła kakaowego z firmy Balea z czego się bardzo cieszę, a dlaczego dowiecie się poniżej :)


Furorę w internecie robi kakaowe masło do ciała Balea do skóry suchej. Wiele razy będąc w DM chciałam wrzucić go do koszyka ale bałam się, że ten zapach będzie podobny do balsamu firmy Palmers, który nie przypadł mi do gustu. W końcu skusiłam się i masło zagościło na mojej półce. Wiele dziewczyn zachwyca się opakowaniem - faktycznie jest urocze i nie da się go przeoczyć :) Dość solidnie wykonane. Konsystencja jest dość gęsta co utrudnia rozsmarowywanie na ciele. Myślę, że jest to najbardziej treściwe masło jakie do tej pory używałam. Zapach - różni się od Palmers (na szczęście!). Jest bardziej naturalny i nie drażni mojego nosa. Nie raz usłyszałam "gotujesz budyń?" więc zapach nie jest chemiczny i przytłaczający. Z czasem może się znudzić, ale ja za każdym razem z przyjemnością po niego sięgałam. Pachnie później pościel i piżama. Smarując się na wieczór, rano czułam jeszcze jego zapach. A teraz najważniejsze - czyli działanie. Skóra po nim była gładka i miękka. Jeśli chodzi o nawilżenie niczym specjalnym się nie wyróżnia spośród innych maseł do ciała. Dzięki treściwej konsystencji masło jest wydajne.
W okresie wiosennym masło sprawdziło się super, ale kiedy przyszła fala upałów nie mogłam się już na nie patrzeć i cieszę się bardzo, że skończyło się przed latem. Konsystencja zrobiła się mniej gęsta i zapach bardziej duszący. Jeśli go kupie ponownie to tylko na kres jesienno - zimowy.

Pojemność opakowania to 200 ml i koszt około 3 E.

Po moich przygodach z zapachowymi masłami wróciłam do najprostszego balsamu do ciała o normalnym zapachu  z Neutrogeny.

A Wy, wolicie masła czy balsamy?

Pozdrawiam!

4 komentarze:

  1. Tego maselka jeszcze nie mialam, ale moze sie skusze w okresie jesiennym ;) Ja Kochana ostatnio unikam dm ;D Kiedys, bralam co popadnie do wlosow, obecnie skupiam sie na produktach do pielegnacji i coraz czesciej zostawiam w tej drogerii zbyt duzo pieniedzy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio obrałam taktykę - robię listę potrzebnych produktów i udaję się tam raz na jakiś czas i jak widzę wypchany koszyk to odechciewa mi się wrzucać "a może jeszcze to" :)

      Usuń
  2. Ja wolę latem balsamy :) Ale masełko wygląda ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcześniej nigdy na mojej półce nie gościły masła do ciała - ale my kobiety lubimy próbować różnych rzeczy mimo, że czasem okazują się zwykłymi bublami :) faktycznie masełko nie nadaje się na lato. Pozdrawiam!

      Usuń