sobota, 5 kwietnia 2014

Cytrynowe odkrycie

Nie jestem dietetykiem ani nigdy nie interesowało mnie to co jest zdrowe i co warto jeść. Ale od niedawna wgłębiłam się w temat zdrowej żywości i przy zakupach zdecydowanie patrze co kupuje i zaraz jem. A nakłonił mnie na to stan mojej cery. Dermokosmetyki, wizyty w salonie kosmetycznym jak i wizyty u dermatologa w tym przepisane tabletki i maści nie przyniosły pożądanych skutków. Na pewno stan mojej cery w miarę się poprawia, ale niestety zaskórniaki wracają. Wiem, że wiele osób w różnym wieku boryka się z tym problemem. Więc zastanawiając się nad tym -skoro, żaden kosmetyk, lek, zabieg nie przyniósł korzyści przyjrzałam się mojej diecie. Kto mnie zna wie ile potrafię w dzień pochłonąć słodyczy. I to był (trochę dalej jest :)) mój wróg. Picie za małej ilości wody i inne małe jedzeniowe grzeszki. Wzbogaciłam więc moją dietę w duże ilości warzyw i owoców, piję więcej wody, pieczywo pełnoziarniste oraz ciemne makarony. Na śniadanie obowiązkowo jogurt naturalny z musli ( sama je komponuje kupuje najzwyklejsze płatki owsiane i mieszam z orzechami, suszonymi owocami itp), dorzucam obowiązkowo jakiś świeży owoc np kiwi lub banan. Ale najważniejsze dla mnie: wprowadziłam do porannych rytuałów małą "miksturkę":) niektórzy śmią twierdzić, że z ich organizmem działa cuda :) Wieczorem wyciskam sok z połówki cytryny, zalewam ciepłą wodą wcześniej przegotowaną i dodaję łyżkę miodu. Rano pół godziny przed śniadaniem wypijam przez słomkę (chronię tym moje szkliwo:))


Wiele gazet, portali swego czasu rozpisywało się o zbawiennych wpływach na nasz organizm: poprawia metabolizm, podnosi odporność organizmu, oczyszcza z toksyn. Dla mnie najważniejsze było to, że cytryna jest naturalnym środkiem antyseptycznym, który pomaga leczyć problemy ze skórą i działa bakteriobójczo. A że przy okazji mogę pomóc nie tylko mojej skórze ale również całemu organizmowi postanowiłam więc pić :) I trzymam się w tym postanowieniu od lutego :) Co mogę stwierdzić po tak krótkim stosowaniu? Czuję, że nic nie leży mi na żołądku, mam więcej energii, przebarwienia na twarzy się rozjaśniły -niektóre odeszły w niepamięć (i jeszcze jakby tak chęć na "coś czekoladowego" odeszła ... :)) Moje samopoczucie też na tym zyskało bo czuję, że robię coś dobrego dla mojego organizmu :)

Weekendowe obowiązki wykonane, więc można resztę soboty poświecić tylko i wyłącznie przyjemnościom :) Wczorajsze zakupy spożywcze zakończyliśmy zakupami kosmetycznymi :) już dawno nie robiłam zakupów w Rossmannie, ale skuszona pozytywnymi opiniami na temat balsami z 10% mocznikiem firmy Isana Med postanowiłam się w niego zaopatrzyć. Niestety - zabrakło dla mnie :) Zakupiłam tam tylko maseczki i antyperspirant, a po kakaowe masło do ciała udałam się do DM. Wiele blogerek go poleca więc i ja chciałam go wypróbować na własnej skórze :)


Miłego odpoczynku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz